Litvek: лучшие книги недели
Топ книга - Казус Кукоцкого [Людмила Евгеньевна Улицкая] - читаем полностью в LitvekТоп книга - Манюня [Наринэ Юрьевна Абгарян] - читаем полностью в LitvekТоп книга - Вафельное сердце [Мария Парр] - читаем полностью в Litvek
Litvek - онлайн библиотека >> Уильям Шекспир >> Поэзия >> Sanety >> страница 2
svaim.

Surovy viecier kryšyć kvietki maja,

I leta borzda kocicca za im.

To z nieba Voka palić nas zaciata,

To zniknie tak, što nie vidać nidzie.

Pryhožaha byvaje małavata,

Dzie vypadkovasć našy dni viadzie.

Tvajo ž nie zmienicca nikoli leta,

I smierć nie zmoža pachvalicca tym,

Što ty zabrany nazusim sa svietu:

Znajšoŭ biassmiercie ŭ vieršy ty maim.

Ty budzieš žyć, až pokul buduć ludzi,

I buduć vočy bačyć, dychać hrudzi.



19



O čas! Lvu — prytupi ty kipciury,

U tyhra złoha — z paščy ikły rvi,

Prymuś ziamlu hłytać svaje dary

I fieniksa spali ŭ jaho kryvi;

Tasuj naš hod, rabi što chočaš z im,

Kruci naš sviet, jak zdumaješ kali, —

Adzin złačyn zabaraniu pry tym,

Złačyn strašniejšy samy na ziamli.

Ty nie čapaj lubimaha čała,

Jaho piarom stareckim nie krani,

Kab, jak uzor, krasa jaho žyła

Na ŭsie nastupnyja časy i dni.

Ale kali ty ŭsio ž tki zakranieš,

Jaho krasu moj abaronić vierš!



20



Žanočy tvar dała tabie pryroda,

Z bolš daskanałaj navat pieknatoj.

Mianie pryvabiła tvaja uroda, —

Ty pan i pani dla dušy majoj.

Piaščotny pohlad, ščyry i pryhožy,

U pazłacistasć apranaje sled.

Mužčyn jon vabić siłaju vialmožnaj,

Sardečnasciu čaruje jon kabiet.

Ciabie pryroda ładziła žančynaj,

Pasla adnu drabničku dadała,

Što nie patrebna mnie nijakim čynam,

A dla žančyn pryvabnaju była.

Kali takaja sprava — mnie luboŭ,

A im — jak možna bolš jaje pładoŭ.



21



Natchniennia ja nie maju ad krasy,

Jakaja zvonku ŭsia nafarbavana,

Choć mnohija raŭnujuć hałasy

Jaje da nieba, sonca, akijana.

Uspomnić možna pierły ŭsioj ziamli

Ci paraŭnać da miesiaca, da zorak.

I kvietki, što z-pad sniehu rascvili,

Da vieršavanych pryplasci havorak.

Ale nie ŭ hetym praŭda pradviakoŭ,

I charastvo nie tolki ŭ zornaj šacie, —

Maja kachanaja, maja luboŭ

Pryhoža tak, jak rodžany ad maci.

Lepš pra luboŭ skazać by ja nie moh,

Maja luboŭ — dla serca, nie na torh.



22



Nie daviadzie mnie lustra, što stary ja,

Pakul tvajo junactva nie minie.

Kali ciabie čas zmorščkami uskryje,

Tady skažu: «Para pamierci mnie!»

Krasa tvaja mnie apranaje serca,

Jano žyvie ŭ tvaich hrudziach daŭno.

I kožnaje z padvojnaj siłaj bjecca,

Jany choć paasobna — jak adno.

Maja luboŭ! Tak mnoha ŭ sviecie złoha,

Vyscierahajsia ž pilna ty biady!

Jak maci syna piestuje małoha,

Ciabie ja budu dahladać zaŭždy.

Dva sercy našy majuć los adziny:

Žyccio i smierć ich da adnoj chviliny.



23



Jak toj akcior, zbiantežyŭšysia, stanie,

Zhubiŭšy roli vyzubranaj nić,

Ci biezrazvažny, ŭ razzłavanym stanie,

Zniamieje, sił nie mieŭšy havaryć, —

Tak ja zamoŭk, bo słovaŭ bolš nie maju,

Jakimi nadaraje nas luboŭ.

Ale ž jana, mahutnaja takaja,

Mianie navučyć havaryć biez słoŭ.

Niachaj tłumačyć kniha movu serca,

Jak abaronca krasamoŭny moj.

Chaj u radočku kožnym adhukniecca,

Što varty ŭznaharody ja tvajoj!

Pačujem pra luboŭ z niamych radkoŭ?

Vačyma słuchać vučyć nas luboŭ!



24



Tvoj vobraz, na zdziŭlennie mastakam,

U sercy voka mnie majo stvaryła.

Žyvaja rama dla jaho — ja sam.

U im — vydatnaja mastactva siła.

Kab asałodu mieć ad pieknaty,

Spynicca treba pozirkam na ramie.

A vokny ŭsie ŭ majoj majsterni ty

Zaškliła čaraŭničymi vačami.

Siabrujuć našy vočy miž saboj:

Maje ciabie narysavali ŭ sercy,

A sonca chodzić praz tvaje za mnoj,

Kab na krasu tvaju lepš nahladziecca.

Na žal, maje rysujuć tolki toje,

Što bačać, serca ž im pakul čužoje.



25



Chto z-pad ščaslivaj zorki maje los,

Toj hanarycca tytułami moža.

A mnie luboŭ dla ščascia jon prynios,

Z joj samy bolšy ŭ sviecie ja vialmoža.

Nibyta kvietki ŭ soniečnym sviatle,

La ŭładara krasujuć favaryty.

A zhasnie sonca ŭ viečarovaj mhle,

Nachmurycca ŭładar — i ŭsie zabyty.

Mieŭ vajavoda mnostva pieramoh,

Jaho imia hučała, jak malitva.

Kali ž apošniaj dasiahnuć nie moh —

Zabyty jon sa słavaju ŭsich bitvaŭ.

Maich zasłuh nichto nijak nie zdymie:

Lubiŭ, lublu i budu viek lubimy.



26



Majho kachannia pan! Jak tvoj vasał,

Biazmiežna vartasciam tvaim addany,

Piśmovaje pasolstva ja pasłaŭ,

Choć biez dascipnasci, ale z pašanaj.

Na žal, prydatnych słoŭ ja nie znajšoŭ,

Kab vykanać pačucci-letucienni.

Prymi ž maich harotnikaŭ pasłoŭ

I aprani dušy svajoj adzienniem.

Mahčyma, zorki, što kirujuć mnoj,

Viaduć mianie u kraj niaznany svietu,

Svajoju pramianistaju krasoj

Maju adznačać i azdobiać metu.

Tady i ja pryznajusia u tym,

Jak ščyra mnoj ty zaŭsiahdy lubim.



27



U ciažkaj stomie ja šukaju łožak,

Kab supačyć i ciełam i dušoj.

Dy i adtul imknucca ŭ padarožža,

Jak pilihrymy, dumki za taboj.

U dalni kraj, pad zasciłaju nočy,

Ciabie šukajučy, latuć jany.

Choć baču toje, što slapoha vočy,

Ale mianie maje minajuć sny.

Da darahoha ŭsiudy josć daroha,

Rysuje mnie zamiłavannia zrok

Tvoj dziŭny vobraz charastva takoha,

Pierad jakim zichcić viasiołkaj zmrok.

Nie maju ja spakoju praz kachannie,

Choć pryjdzie noč, choć ranica ustanie.



28



Dy jak ža mnie svajoj pazbycca stomy,

Kali niama patoli mnie nidzie?

Za mnoju skrucha sciežkaju znajomaj

Praz noč u dzień, praz dzień u noč idzie.

Miž dniom i nočču niepryjazni mnoha,

Ale i družby ŭ ich byvaje šmat,

Kali niasuć mnie smutak, i tryvohu,

I uspaminy niezvarotnych strat.

Kab ubłahać i ułahodzić zołak,

Kažu, što ty zichciš jaho krasoj.

Kali niama u nočy jasnych zorak,

Kažu, što ty sviatliš jaje saboj.

Ale štodnia ciažej maja pakuta,

Ale štonočna moj harčeje smutak.



29



Zniasłaŭleny ludskoj niapraŭdaj, losam,

U nieba šlu ja smutak horki moj.

Ale moj lamant nie skranie niabiosy

Z ich abyjakasciu, da sloz hłuchoj.

Byvaje zajzdrasć horš samoha kata,

Na ŭłasny skarb zabycca z joj hatoŭ.

Zajzdrošču ŭsim, nadziejami bahatym,

Na talenty ščaslivym, na siabroŭ.

Kali ž ciabie, u toj chvilinie samaj,

Zhadaju ja, dyk stanu ŭraz druhim.

Niby žaŭruk pierad niabiesnaj bramaj,

Maja duša tabie spiavaje himn.

Za uspaminy pra tvaju luboŭ

Nie ŭziaŭ by ja bahacci karaloŭ.


30


Kali na sud maŭklivych, hornych dum

Ja vyklikaju dzion minułych dziei,

Mianie piakielny ahartaje sum

Pa ŭsim, što stracili maje nadziei.

Z maich vačej biahuć patoki sloz

Za ŭsich, addadzienych syroj mahile.

Šukaju tych, što ŭziaŭ dačasna los,

Što ja lubiŭ i što mianie lubili.

Rachunak prahladajučy daŭhi,

Žachajusia nad im ad kožnaj straty.

I znoŭ płaču, nibyta za daŭhi,

Za toje ŭsio, za što davaŭ ja płatu.

Ciabie ž zhadaŭšy, dumaju: «Iznoŭ

Utraty ŭsie ŭ tabie adnoj znajšoŭ!»


31


A sercy tych, zabrany što niabytam,

Ja čuju ŭ sercy i ŭ hrudziach tvaich.

Tvajo abličča dziŭnaje spavita

Sviatłom vačej i vodzirkami ich.

Ja horka płakaŭ na mahilnych plitach

Pa tych usich, čyj dzień dačasna zhas.

Ciapier jany pryjšli iznoŭ, nibyta

Na čas karotki pakidali nas.

Jak by na schoŭ jany taboju ŭziaty,

Dla serca miłyja, lubimyja usie.

I kožny z ich, zamiłavannia varty,

Majho kachannia častačku niasie.

Jak adlustrovak mnoju ŭsich lubimych,

Ty nada mnoj panuješ razam z imi.


32


Kali navieki lahu ja ŭ trunie,

A smierć maje zasyple pracham kosci,

Zhadaješ ty jak-niebudź pra mianie

I pačytaješ z knihi hetaj štości.

Paetaŭ novych, zdolnych pryjdzie šmat,

Zvančej ich ryfmy buduć niezraŭnana.

A ŭsio ž tvajoj ja budu ŭvahi vart, —

Ciabie lubiŭ sardečna i addana.

Skažy ŭsim im: «Kali b moj druh nie zhas

I za žycciom paznaŭ by licha mieniej,

Nie horš by jon tvaryŭ za mnohich vas,

Nie horšym byŭ by ŭ vašym pakalenni.

Šanuju vas za hučnasć vašych słoŭ,

Jaho lublu za ščyruju luboŭ».


33


Ja nieadnojčy bačyŭ, jak svitannie,

Pacałavaŭšy vierchaviny hor,

Šle pazłacistaje svajo vitannie

Јuham zialonym, na błakit azior.

Ja i takoje bačyŭ, jak raptoŭna,

Addaŭšysia samochać voli chmar,

Išoŭ na zachad uładar čaroŭny,

Schavaŭšy splamleny, jak katam, tvar.

Tak i majo ŭzychodziła sviaciła,

Pazałaciŭšy moj ščaslivy čas.

Tak i majo niadoŭha mnie sviaciła,

Z im čas ščaslivaha kachannia zhas.

Kali na niebie sonca maje plamy,

Čamu ž nie być im u ziamnych taksama?


34


Ty mnie cudoŭny dzień daklaravała,

Kab biez płašča ŭ darohu ja pajšoŭ.

I ty ž dazvoliła, kab chmar navała

Mianie dahnała, tvoj zaćmiŭšy schoŭ.

I što z taho, što doždž utajmavany,

Taboj absušan zbity buraj tvar?

Ci ž to balzam, što zvonku hoić rany,

A ŭ asiarodku nie spyniaje žar?

Tvaja spahada nie ŭtajmuje serca,

Ad smutku ziełla mnie nie pryniasie.

Ŭsio toj ža kryž pakuty zastaniecca,

A ŭ sercy kryŭdy zastanucca ŭsie.

Ale ty płačaš. Pierły ščyrych sloz

Na vykup kryŭd usich mnie los prynios.


35


Ty nie sumuj! Usiudy chiby josć:

Na ružach dzidy, tvań na dnie krynicy,

Čarviak nikčemny błocić pryhažosć,

A sonca cieniem miesiaca zaćmicca.

Ŭsie pamylajucca. I ja nie miepš,

Darujučy tabie hrachi ciažkija.

Ja hrešny sam, i hrešny hety vierš,

Kali nie bačyć chiby jon takija.

Ciabie ja vinavaču na sudzie

I na sudzie ž ciabie abaraniaju.

Kudy luboŭ i nienavisć viadzie:

Ja sam z saboj vajnu