nie raz.
Nichto majho kachannia nie asudzić,
Jak i tvaich, što josć i što byli.
Spahadu ŭ sercy ty pasiej, kab ludzi
Mahli z jaje rasčulicca kali.
Zdarajecca i tak na našym sviecie:
Jak ty sviaciła, tak tabie pasvieciać.
Ty tolki hlań, jak haspadynia-maci, Dzicia ssadziŭšy, łović pievunka. Usia jaje uvaha na kurčaci, Pavietra macaje ŭvieś čas ruka. Zirni, jak płača biednaje dziciatka Pa toj, što zaniata zusim druhim. Uvieś svoj spryt i siłu biez astatku Jana kładzie u palavanni tym. I ty za tym imkniešsia, što ŭciakaje, A ja, małoje, sledam pa ziamli. Viarnisia ž da taho, chto tak čakaje, I pacałuj, jak maci, prytuli. Jak tolki zdziejsniš ty svaje žadanni, Tady i mnie lahčej na sercy stanie.
Na radasć mnie i na pakutu mnie Va mnie žyvuć adrazu dva kachanni. Adno — kabiecina, za noč ciamniej, Druhoje — druh u anhielskim ubranni. Kab miesca dać u piekle mnie chutčej, Dyk anhieła ŭsio spakušaje djabał: Imkniecca addalić z maich vačej, Zmuscić jaho ahniom svaich pahladaŭ. Nie znaju, chto kaho adoleŭ tam, Ale nie anhieł, mabyć, jak zdajecca. Pajšli, pasiabravaŭšy, bačyŭ sam, Dyk anhieł trapiŭ peŭna ŭ toje miesca. Ci tak, ci nie — daznajemsia ŭ toj čas, Kali jon z piekła vierniecca da nas.
Ja nienavidžu! — z vusnaŭ tych, Jakija stvorany kachanniem, Pačuŭ zbiantežany moj słych, Kali zniabyŭsia ja dazvannia. Maja kachanaja tady Jazyk adrazu prykusiła, Bo jon dahetul zaŭsiahdy Nasiŭ pryjemnasci ad miłaj. Jak svietły dzień zhaniaje zmrok, Niby jakoha złoha ducha, Majoj kachanaj jazyčok Maju skryšyŭ adrazu skruchu. «Ja nienavidžu!» — čuju. Ŭraz Za tym ščaslivaje: «Nie vas!»
Duša maja, ziamli ŭsioj asiarodak, Čamu pryhon ty cierpiš nad saboj? Na afarboŭku scien nie škoda srodak, A što za toj farbovanaj scianoj? Čamu na svoj prytułak tymčasovy I nie tryvały traciš mnoha tak? Zbiraješ spadčynu ty admysłova, Kab bolš zdabyčy mieŭ slapy čarviak?! Uzbahačaj, duša, svaju skarbnicu, — Dla dzion nastupnych zastaniecca skarb, Choć z panadvorku budzie mienš ilsnicca Nikomu nie patrebnych, tannych farb. Tady nad smierciu stanieš haspadyniaj, Jaje ŭsia ŭłada nad žycciom zahinie.
Chvareju ja. Chvaroba ŭsia — luboŭ. Nieŭtajmavanaj smahaj palić serca. Atruty raz pakaštavaŭšy, znoŭ Jaje šukaje, pje i nie napjecca. Lačyŭ chvarobu doktar — rozum moj, — Ciapier admoviŭsia, bo tak i varta: Jakija b leki jon ni radziŭ joj, Prymać ich nie zhadžajecca uparta. Jak nieprytomny ja ŭ takoj biadzie, Biez rozumu, nibyta utrapiony. Badziajucca i słovy aby-dzie, Ad ich i dumki — ŭ roznyja starony. Kažu, naprykład, ty — sviatło dla voč, A sapraŭdy — piakielnica, jak noč.
Jakija vočy mnie dało kachannie, Jak praŭdu błytaje z chłusnioj pahlad! Ci, moža, rozumu pryjšło zhasannie I jon u błytaninie vinavat? Kali ŭsio dobra, što im daspadoby, Čamu ž nie zhodny sviet i ludzi z tym? A kali nie, dyk ci nie lepš było by Pryznać, što praŭdy ŭ ich niama zusim? I što b skazali vočy ab pryhožym, Kali slaza biassonnia kryje zrok? Nam sonca navat pasviacić nie moža, Kali na niebie pokryva z abłok. Luboŭ sumysla slozy šle na vočy: Schavać za imi ŭsie zahany choča.
Jak možaš ty, hareznica, skazać, Što ja ciabie nibyta nie lublu, Kali z taboj vychodžu vajavać Ja na istotu ŭłasnuju svaju? Ci siabravaŭ ja z voraham tvaim? Ci zalacaŭsia da tvaich lichich? Kali ž hladzieła pohladam błahim, Ci nie sustreŭ jaho moj scipły ŭzdych? Ci josć što-niebudź vartaje ŭ mianie, Čaho b da noh tvaich ja nie sichiliŭ? Jak tvoj zahad z-pad viejek milhanie, Chiba jaho nie vykanaŭ kali? Tvaja varožasć sviedčyć ab adnym: Viduščych lubiš ty, ja ž staŭ slapym.
Dzie ty takuju ŭładu nabyła, Kab panavać — biassilnaja — nad siłaj, Chłusić, što dzień pryhož nie ad sviatła, Chłusić na iscinu mianie schiliła? Jakim prymusam ty ŭtłumiła mnie Dabrom ličyć zło ŭsio tvajoj istoty, I tak, što hrech ciapier mnie pryjamniej, Čym samaja pryvablivaja cnota? Ciapier za toje ŭsio ciabie lublu, Za što b napeŭna musiŭ nienavidzieć. Kali zniavažyć chto luboŭ maju, Dyk z im mianie ty nie pavinna kryŭdzić. Kali mahu niavartuju lubić, Dyk varty bolš ja sam lubimym być.
Luboŭ nie viedaje zhryzot sumlennia, Tym časam maci ich — sama luboŭ. Kab nie šukać pasla tabie zbaviennia, — Lepš nie nahadvaj mnie svaich hrachoŭ. Kab hrešnych dumak ty sama nie mieła, Adkul by ich daznałasia duša? Pakul nie spakušaje zmusta cieła, Nichto nie moh by płoci spakušać. Jana ŭstaje, jak rab pierad carycaj, Tvajo imia pačuŭšy i zahad, Kab, metu ŭceliŭšy, da noh schilicca, Pačucciem hordasci napoŭniŭšy pahlad. Biez žadnych kajanniaŭ tabie toj rady, Chto ŭzdymy viedaje i zaniapady.
Ciabie paznaŭšy, klatvu ja narušyŭ, Ty ž pryviała dzvie zdrady za saboj: Zahańbiŭšy spačatku łožak mužaŭ, Pasla zhrašyŭšy znoŭ pierada mnoj. Ale jakoj ža ja šukaju praŭdy, Kali ja sam dalej ciabie pajšoŭ: Ja klaŭsia vykryvać tvaje zavady I zroksia — praz ciabie — svaich ža słoŭ. Ja klaŭsia ščyrasci tvajoj i łascy, Kazaŭ, što lubiš i addana mnie, Zmušaŭ svaje ja vočy zakryvacca Na praŭdu ŭsiu, kab vieryć toj manie. Ale nie ŭ tym najbolš ja vinavaty: Paklaŭsia ja, što ty pašany varta!
Boh Kupidon, zasnuŭšy u hajku, Pakłaŭ pachodniu la siabie pry boku, A nimfa, ŭziaŭšy hałaŭniu ŭ ruku, Jaje zhasiła ŭ ručai hłybokim. Vada, nahreŭšysia ahniom sviatym, Chvaroby lečyć ad taje časiny. A Kupidon nie haravaŭ pa tym: Ahoń zdabyŭ z vačej majoj dziaŭčyny. Kab toj ahoń paznać jak maje być, Jon zakranuŭ mnie serca niečakana. I voś jano ad toj pary balić, Ručej hajučy nie ŭhaiŭ mnie rany. Paznaŭ ja ŭsio ž: z lubimych mnie vačej Dastanu leki ja za ŭsio chutčej.
Znianacku zadramaŭ kachannia boh. Pachodnia la jaho z ahniom jurlivym. Prybiehli nimfy. Son im dapamoh: Adna ŭchapiła toj ahoń imkliva. Zastaŭsia abiazzbrojeny ŭładar, Jaki spaliŭ bahata pałkich sercaŭ. A skradnica taki niabiesny dar Vadoju zaliła ŭ kryničnaj rečcy. Ahniom nahretaja, z časiny toj Hajučaj stała dla mužčyn krynica. I ja chadziŭ, kab lekavaj vadoj Mnie ad svajoj chvaroby jak pazbycca. Nahreć vadu luboŭ dapamahła, Zhasić luboŭ krynica nie zmahła.
Pierakład: Uładzimir Duboŭka Biełaruskaja Palička: http://www.knini.com
143
Ty tolki hlań, jak haspadynia-maci, Dzicia ssadziŭšy, łović pievunka. Usia jaje uvaha na kurčaci, Pavietra macaje ŭvieś čas ruka. Zirni, jak płača biednaje dziciatka Pa toj, što zaniata zusim druhim. Uvieś svoj spryt i siłu biez astatku Jana kładzie u palavanni tym. I ty za tym imkniešsia, što ŭciakaje, A ja, małoje, sledam pa ziamli. Viarnisia ž da taho, chto tak čakaje, I pacałuj, jak maci, prytuli. Jak tolki zdziejsniš ty svaje žadanni, Tady i mnie lahčej na sercy stanie.
144
Na radasć mnie i na pakutu mnie Va mnie žyvuć adrazu dva kachanni. Adno — kabiecina, za noč ciamniej, Druhoje — druh u anhielskim ubranni. Kab miesca dać u piekle mnie chutčej, Dyk anhieła ŭsio spakušaje djabał: Imkniecca addalić z maich vačej, Zmuscić jaho ahniom svaich pahladaŭ. Nie znaju, chto kaho adoleŭ tam, Ale nie anhieł, mabyć, jak zdajecca. Pajšli, pasiabravaŭšy, bačyŭ sam, Dyk anhieł trapiŭ peŭna ŭ toje miesca. Ci tak, ci nie — daznajemsia ŭ toj čas, Kali jon z piekła vierniecca da nas.
145
Ja nienavidžu! — z vusnaŭ tych, Jakija stvorany kachanniem, Pačuŭ zbiantežany moj słych, Kali zniabyŭsia ja dazvannia. Maja kachanaja tady Jazyk adrazu prykusiła, Bo jon dahetul zaŭsiahdy Nasiŭ pryjemnasci ad miłaj. Jak svietły dzień zhaniaje zmrok, Niby jakoha złoha ducha, Majoj kachanaj jazyčok Maju skryšyŭ adrazu skruchu. «Ja nienavidžu!» — čuju. Ŭraz Za tym ščaslivaje: «Nie vas!»
146
Duša maja, ziamli ŭsioj asiarodak, Čamu pryhon ty cierpiš nad saboj? Na afarboŭku scien nie škoda srodak, A što za toj farbovanaj scianoj? Čamu na svoj prytułak tymčasovy I nie tryvały traciš mnoha tak? Zbiraješ spadčynu ty admysłova, Kab bolš zdabyčy mieŭ slapy čarviak?! Uzbahačaj, duša, svaju skarbnicu, — Dla dzion nastupnych zastaniecca skarb, Choć z panadvorku budzie mienš ilsnicca Nikomu nie patrebnych, tannych farb. Tady nad smierciu stanieš haspadyniaj, Jaje ŭsia ŭłada nad žycciom zahinie.
147
Chvareju ja. Chvaroba ŭsia — luboŭ. Nieŭtajmavanaj smahaj palić serca. Atruty raz pakaštavaŭšy, znoŭ Jaje šukaje, pje i nie napjecca. Lačyŭ chvarobu doktar — rozum moj, — Ciapier admoviŭsia, bo tak i varta: Jakija b leki jon ni radziŭ joj, Prymać ich nie zhadžajecca uparta. Jak nieprytomny ja ŭ takoj biadzie, Biez rozumu, nibyta utrapiony. Badziajucca i słovy aby-dzie, Ad ich i dumki — ŭ roznyja starony. Kažu, naprykład, ty — sviatło dla voč, A sapraŭdy — piakielnica, jak noč.
148
Jakija vočy mnie dało kachannie, Jak praŭdu błytaje z chłusnioj pahlad! Ci, moža, rozumu pryjšło zhasannie I jon u błytaninie vinavat? Kali ŭsio dobra, što im daspadoby, Čamu ž nie zhodny sviet i ludzi z tym? A kali nie, dyk ci nie lepš było by Pryznać, što praŭdy ŭ ich niama zusim? I što b skazali vočy ab pryhožym, Kali slaza biassonnia kryje zrok? Nam sonca navat pasviacić nie moža, Kali na niebie pokryva z abłok. Luboŭ sumysla slozy šle na vočy: Schavać za imi ŭsie zahany choča.
149
Jak možaš ty, hareznica, skazać, Što ja ciabie nibyta nie lublu, Kali z taboj vychodžu vajavać Ja na istotu ŭłasnuju svaju? Ci siabravaŭ ja z voraham tvaim? Ci zalacaŭsia da tvaich lichich? Kali ž hladzieła pohladam błahim, Ci nie sustreŭ jaho moj scipły ŭzdych? Ci josć što-niebudź vartaje ŭ mianie, Čaho b da noh tvaich ja nie sichiliŭ? Jak tvoj zahad z-pad viejek milhanie, Chiba jaho nie vykanaŭ kali? Tvaja varožasć sviedčyć ab adnym: Viduščych lubiš ty, ja ž staŭ slapym.
150
Dzie ty takuju ŭładu nabyła, Kab panavać — biassilnaja — nad siłaj, Chłusić, što dzień pryhož nie ad sviatła, Chłusić na iscinu mianie schiliła? Jakim prymusam ty ŭtłumiła mnie Dabrom ličyć zło ŭsio tvajoj istoty, I tak, što hrech ciapier mnie pryjamniej, Čym samaja pryvablivaja cnota? Ciapier za toje ŭsio ciabie lublu, Za što b napeŭna musiŭ nienavidzieć. Kali zniavažyć chto luboŭ maju, Dyk z im mianie ty nie pavinna kryŭdzić. Kali mahu niavartuju lubić, Dyk varty bolš ja sam lubimym być.
151
Luboŭ nie viedaje zhryzot sumlennia, Tym časam maci ich — sama luboŭ. Kab nie šukać pasla tabie zbaviennia, — Lepš nie nahadvaj mnie svaich hrachoŭ. Kab hrešnych dumak ty sama nie mieła, Adkul by ich daznałasia duša? Pakul nie spakušaje zmusta cieła, Nichto nie moh by płoci spakušać. Jana ŭstaje, jak rab pierad carycaj, Tvajo imia pačuŭšy i zahad, Kab, metu ŭceliŭšy, da noh schilicca, Pačucciem hordasci napoŭniŭšy pahlad. Biez žadnych kajanniaŭ tabie toj rady, Chto ŭzdymy viedaje i zaniapady.
152
Ciabie paznaŭšy, klatvu ja narušyŭ, Ty ž pryviała dzvie zdrady za saboj: Zahańbiŭšy spačatku łožak mužaŭ, Pasla zhrašyŭšy znoŭ pierada mnoj. Ale jakoj ža ja šukaju praŭdy, Kali ja sam dalej ciabie pajšoŭ: Ja klaŭsia vykryvać tvaje zavady I zroksia — praz ciabie — svaich ža słoŭ. Ja klaŭsia ščyrasci tvajoj i łascy, Kazaŭ, što lubiš i addana mnie, Zmušaŭ svaje ja vočy zakryvacca Na praŭdu ŭsiu, kab vieryć toj manie. Ale nie ŭ tym najbolš ja vinavaty: Paklaŭsia ja, što ty pašany varta!
153
Boh Kupidon, zasnuŭšy u hajku, Pakłaŭ pachodniu la siabie pry boku, A nimfa, ŭziaŭšy hałaŭniu ŭ ruku, Jaje zhasiła ŭ ručai hłybokim. Vada, nahreŭšysia ahniom sviatym, Chvaroby lečyć ad taje časiny. A Kupidon nie haravaŭ pa tym: Ahoń zdabyŭ z vačej majoj dziaŭčyny. Kab toj ahoń paznać jak maje być, Jon zakranuŭ mnie serca niečakana. I voś jano ad toj pary balić, Ručej hajučy nie ŭhaiŭ mnie rany. Paznaŭ ja ŭsio ž: z lubimych mnie vačej Dastanu leki ja za ŭsio chutčej.
154
Znianacku zadramaŭ kachannia boh. Pachodnia la jaho z ahniom jurlivym. Prybiehli nimfy. Son im dapamoh: Adna ŭchapiła toj ahoń imkliva. Zastaŭsia abiazzbrojeny ŭładar, Jaki spaliŭ bahata pałkich sercaŭ. A skradnica taki niabiesny dar Vadoju zaliła ŭ kryničnaj rečcy. Ahniom nahretaja, z časiny toj Hajučaj stała dla mužčyn krynica. I ja chadziŭ, kab lekavaj vadoj Mnie ad svajoj chvaroby jak pazbycca. Nahreć vadu luboŭ dapamahła, Zhasić luboŭ krynica nie zmahła.
Pierakład: Uładzimir Duboŭka Biełaruskaja Palička: http://www.knini.com